sobota, 3 września 2016

Ave atque vale

Witajcie, moi drodzy szataniści, mangozjebi i przypadkowi ludzie.

Pozwólcie mi zaprosić się w skromne progi tego bloga. Usiądźcie wygodnie, złapcie kubek dobrej herbaty, kakao, kawy, czy czegokolwiek innego, wlepcie, proszę, wzrok w ekrany waszych elektronicznych czytadeł i zatopcie się w, całkiem niepotrzebnej, lekturze tego oto opowiadania.

Skupcie jasność w swoich rękach, by otuliła was znajoma, wygodna ciemność, bo pora zaczynać podróż po świecie demonów, egzorcystów, aniołów oraz ludzi, którzy jak zwykle próbują albo doprowadzić do swojej zagłady, albo jej zapobiec.

Słowem - światło przyda wam się podczas przeprawy przez mroki tej historii. 

Będzie to historia młodego, nastoletniego Japończyka, Rina Okumury, na pozór zwykłego chłopaka, a w rzeczywistości - syna Szatana, najsilniejszego z demonów, imperatora Gehenny i nie takiej zwyczajnej, ludzkiej kobiety.

Przed nim sporo trudnych i niekiedy złych wyborów, sporo mroku, ale też i sporo światła. Czy uda mu się zwyciężyć swoją naturę? Czy zdąży to zrobić, nim jego ojciec sprowadzi na ludzkość wieczne potępienie?

Przekonajcie się sami.
 
Ave, atque vale.

Powitajcie - Raj Utracony.
Pożegnajcie - świat doczesny.

1 komentarz: